wtorek, 14 marca 2017

Fotel na biegunach

 
   Jako siedmioletnia dziewczynka jeździłam z Mamą do lekarza oddalonego o parę kilometrów od naszego miejsca zamieszkania. Autobusy w owym czasie jeździły dość rzadko, więc wizyta u lekarza przeradzała się zazwyczaj w całodzienną wycieczkę. Czekając na autobus powrotny chodziłyśmy po rynku i zwiedzałyśmy wystawy sklepowe. Na jednej z nich stał wiklinowy fotel na biegunach. I to jaki! :) Był maleńki, w sam raz dla dziecka. W życiu nie widziałam fotela bujanego dla dziecka, więc wywarł na mnie naprawdę wielkie wrażenie. Od tego czasu polubiłam nasze częste wizyty u lekarza, bo wiedziałam, że tylko wtedy będę mogła przykleić się do szyby sklepowej i wpatrywać w wiklinową piękność. Bez pytania wiedziałam, że jest za drogi, by mama mogła mi go kupić...

Można powiedzieć, że marzenia się spełniają. Trzeba tylko trochę na to poczekać. Kupiłam sobie bujany fotel z ogłoszenia. I to za całkiem nieduże pieniądze. Pomalowałam go i doszyłam siedzisko, bo tamto było trochę sfatygowane. Na zdjęciach fotel przed i po remoncie. Na domiar szczęścia wujek Jot. podarował mi przecudnej urody starą skrzynkę na narzędzia, którą można wykorzystać na różne sposoby. Obecnie służy za podręczną "biblioteczkę". Ale gdy zrobi się ciepło może wyjdzie na balkon, by jakieś sadzonki mogłyby zapuścić w nim korzenie.

PRZED



PO


























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz.