czwartek, 15 sierpnia 2013

Zapraszam na Słoneczną cz.1.

   Witajcie. Dziś jest super słoneczna pogoda. Z tej właśnie okazji zapraszam Was na "Słoneczną". Tam wśród zieleni i muzyki ptasich treli stoi domek, którego właścicielami są: moja ukochana ciocia Wu. oraz równie kochany wujek Jot.:) Domek, który zawsze chce się odwiedzać. A gdy się tam jest żal go opuszczać. Ten zwykły budynek urzeka mnie bez końca może nie tyle (ale też na pewno) wystrojem i ogrodem, ciszą, spokojem ale atmosferą domowego ogniska, którą tworzą ludzie w nim mieszkający jak również ci, którzy niemal codziennie go odwiedzają - dzieci cioci i wujka (wraz z rodzinami), które opuściły już rodzinne gniazdo. Gdy się tam przebywa czuć zapach miłości, opiekuńczości, wzajemnej pomocy, RODZINY. Zapach, którym można się upajać i wciagać wszystkimi zmysłami. Ta atmosfera wchodzi tak głęboko w skórę i pozostawia na długo naładowane dobrem akumulatory. Aż trudno uwierzyć, że może być tak pięknie...

   Lato w pełni. Jak spędzacie wakacje? Mi upłynęły pracowicie. No ale jak ktoś cały rok się leni, to wypadałoby aby trochę w wakacje popracował, nieprawdaż? ;) Mimo, że pracowicie, to nie narzekam, bo praca ta była tym, co lubię robić czytaj: czystą przyjemnością :) Praca ta, lub może raczej "praca" ta:) o tak będzie zdecydowanie lepiej:), pozwoliła mi również na odkrycie tego, co w życiu mogłabym robić zawodowo. Zazdroszczę tym, którzy pasję przekształcają w zawód i są sobie "sterem i okrętem", tzn. szefem swojej firmy. Na pewno przyjemnie wstaje im się do pracy i nie muszą znosić wiecznego niezadowolenia szefa, pracy po kilka lat za najniższą krajową i wydzierania pazurami tego, co im się prawnie należy, mogą iść na chorobowe, gdy są chorzy lub gdy zachoruje im dziecko, i nikt przez to na nich krzywo nie patrzy lub nie zabiera im za to premii. I....mogłabym tak godzinami wymieniać plusy własnej działalności. No ale nie to jest tematem tego posta.
A wszystko zaczęło się tak. Ciocia Wu. poprosiła mnie o  metamorfozę swojego pokoju na poddaszu. Zgodziłam się. Choć miałam obawy czy aby się spodoba jej to, co i u mnie budzi pozytywne wrażenia estetyczne. Pokój miał być pokojem dla gości, którzy czasem nocują u cioci. Wymyśliłam, że zrobię go koniecznie z motywem kojarzącym się z Paryżem. Projekt "Pokój na poddaszu" ruszył pełna parą. Nawet nie spodziewałam się tego, że tak doda mi skrzydeł, nada energii mojemu często anemicznemu:) życiu. Pobudził mnie do działania i uruchomił jakieś pokłady werwy, której nie spodziewałam się mieć w sobie. Nie powiem, bo nerwów też trochę było, zwłaszcza, gdy coś szło nie tak lub opóźniało z góry założony dzienny harmonogram prac (ale to już wina genów lub nerwowego charakteru he he). I zaczęło się łazikowanie po targach, lumpeksach, tudzież innych tego typu przybytkach, szycie, malowanie, myślenie. Ale po kolei.
Projekt miał być z mojej strony swoistym podziękowaniem dla cioci Wu. ale nie wyszło z tym odwdzięczeniem się, prawda ciociu? :) Musicie wiedzieć, że ciocia Wu. to w naszej rodzinie taka dobra dusza, która pomaga zawsze tym, którzy tego potrzebują. Nam również wiele w życiu pomogła. Dziękujemy ciociu.
A oto zajawki Słonecznej. Domek powstał z warsztatu stolarskiego, który kiedyś prowadził wujek Jot. Tym zadaniem - zaadaptowaniem warsztatu na dom - z budowlanej strony zajęli się moi Rodzice. Projekt  przeróbki jest Cioci Wu. i wujka Jot. Poniżej kawałek "ogródka" , grilo-wędzarnia (zbudowana przez wujka) i salon.












Tego wszystkiego pilnuje Łajka, piesek wzięty jako szczeniak ze schroniska.












   Na górze nad salonem znajduje się owy pokój na poddaszu.  Pomalowany został farbą lateksową Dekoral, w kolorze karmelowy zamsz. Listwy przypodłogowe pomalowałam kolorem białym tejże samej firmy, ale farbą akrylową do drewna i metalu. Zabezpieczyłam lakierem akrylowym.

ŁÓŻKO
Początkowo łóżko miało zostać stare i wymyśliłam, że zagłówkiem do niego będą deski z palet, tudzież paleta w całości. Ale gdy weszłam do warsztatu wujka Jot. i zobaczyłam grube popękane belki, które zostały z dachu wujka eM., od razu pomyślałam, że z nich byłyby piękne nogi. Wujek Jot. zaproponował zrobienie łóżka. Zaprojektowałam je mniej więcej tak, jak widzicie poniżej. Pomalowane lakierobejcą w kolorze palisander, a potem rozcieńczoną białą farbą akrylową do drewna i metalu. Aby nadać głębi koloru w niektórych miejscach nałożyłam wosk do drewna Starwax, w kolorze dąb rustykalny. Na zagłówek przyczepiłam zwiewny materiał, do którego przyszyłam kryształki na ozdobnej tasiemce zakupione w sklepie z firankami.






Ciocia Wu. posiadała wielką kapę w złote, wyszywane maszynowo, różyczki. Uszyłam z niej poszewki na poduszki i kapę. Doszyłam falbanki (z firanek pochodzących z lumpeksu). Całość ozdobiłam złotą tasiemką zakupioną w pasmanterii. 





Małe poduszeczki uszyłam z materiału lumpeksowego, falbankę również, a gipiura pochodzi z mojej starej firanki (falbanka jak i gipiura obiegają poduszeczki dookoła, ale zdjęcie tego nie oddaje). Napisy - na jednej "BONNE", na drugiej - "NUIT" to transfer, czyli odbijanie wydruku z drukarki laserowej na materiale. Ja zrobiłam go rozpuszczalnikiem i utrwaliłam wodą z octem. Napis po francusku znaczy DOBREJ NOCY. Za tłumaczenie wszelkich napisów znajdujących się w pokoju pragnę podziękować mojej drogiej eM. Dziękuję kochana. Pod napisem wyszywany maszynowo dekorek, pochodzi z mojej bluzki, którą na "półmetek", w szkole średniej uszyła mi moja zdolna Mama. Bluzeczka była piękna:) ale od dawna zalegała w szafie, więc musiała posłużyć do wyższych celów:)





Uszyłam również poduszkę wałeczek. Użyłam do tego płótna oczywiście z second handu. Boki wałeczka uszyte z mojego starego sweterka. Na środku transfer. Grafika pochodzi ze strony http://thegraphicsfairy.com/, którą wszystkim transferowiczom:) gorąco polecam. 
Całość ozdobiłam "babcinymi" wstążeczkami zakupionymi w pasmanterii. I wyszło cosik takiego.






Na łóżku umieściłam koszyk "kawowy". Był jasny - z ratanu. Potraktowałam go ciemną bejcą w kolorze palisander a nastepnie rozcieńczoną białą farbą akrylową. Wyposażenie koszyka oprócz serwetek, filiżanki, różyczki  oraz wstążeczki pochodzi z darów cioci Gie.:)






Nad łóżkiem zawisło kilka gadżetów, mianowicie: wianek, deseczka z napisem, okiennica oraz kinkiet.

WIANEK
Zakupiony na targu staroci, pomalowany na biało. Z wstążek zakupionych w pasmanterii oraz perełek zrobiłam mu ozdobę.








DESECZKA Z NAPISEM
Zrobiłam ją z deski znalezionej w garażu moich Rodziców. Trochę oskubałam ją śrubokrętem i młotkiem, żeby była nierówna na brzegach. Potem pomalowałam bejcą w ciemnym kolorze a na to białą farbą akrylową. Przykleiłam literki, przetarłam, zabezpieczyłam lakierem. Wujek Jot. wywiercił otwory na sznur. 









OKIENNICA
Kupiona przez ciocię Wu. w jednym z marketów budowlanych. Pomalowałam ją, postarzyłam i powiesiłam bibeloty. Zdjęcie cioci eM. i wujka eŁ. oraz eN w oprawie graficznej:) Napis po francusku "Pozdrowienia z wakacji". Tekturka z motylkami to wykonany przeze mnie decoupage. Kryształek kupiony w kwiaciarni. Koraliki z mojej bluzki półmetkowej:) Serduszko szyłam. Reszta z poszukiwań na starociach.












MANEKIN
Po lewej stronie łóżka postawiłam własnoręcznie zmontowanego manekina. Stojak kupiony na starociach był kwietnikiem. Pomalowałam go i przetarłam. Wykrój manekina zrobiła mi moja Mama. Uszyłam go, wypchałam. Następnie dokleiłam drewnianą "górę", którą zdemontowałam:) z ramion starego żyrandola. Manekina ubrałam w sukienkę (którą również uszyłam). Materiały pochodzą z second handu. Korale były moją własnością a torebkę wyszperała nam na starociach ciocia Gie.









TABLICZKA
Na drzwiach powiesiłam tabliczkę, która zrobiłam z tektury. Widnieje na niej napis po francusku "Życzymy miłego pobytu"


A o kinkiecie przeczytać możecie w następnym poscie. Cała ściana wygląda tak.



FOTEL NA BIEGUNACH
Fotelem na biegunach ciocia i wujek zostali obdarowani, kiedy zostali szczęśliwymi dziadkami:) Jest naprawdę śliczny. Nic w nim nie zmieniałam. Uszyłam tylko poduszeczki w angielskie kwiaty. W wersji początkowej miały być na nich transfery ale kwiaty są tak piękne, że nie miałam serca by je zakrywać. Materiał i koronkę kupiłam w pasmanterii. A przerzucona chusta pochodzi z lumpeksu.













Zapraszam do cz.2.