czwartek, 3 stycznia 2013

Jeszcze trochę o świętach...

   Święta się skończyły. Dlaczego wszystko co dobre szybko się kończy? A oto kilka zdjęć w ramach wspomnień minionego czasu. Na zdjęciach choinka i jej fragmenty, jelonek, dekoracja na drzwi wejściowe (zrobiona z gałązek starej sztucznej choinki posypanej śniegiem w sprayu, do której przyczepiłam ususzone pomarańcze i cytryny, laski cynamonu, szyszki, bombki, kokardki z rafii i juty oraz dekoracje ze słomy).













   A na dokładkę mój wpis na jednym z blogów. Warunkiem (nie jedynym) wzięcia udziału w konkursie było udzielenie odpowiedzi na pytanie: "Za co najbardziej kocham święta?" Konkursu nie wygrałam:( a było o co walczyć:) Oto co nabazgrałam.

   Za co najbardziej kocham Święta? Hm... to naprawdę trudne pytanie. Pewnie nie starczyłoby mi czasu do godz. 24:00 na wymienianie tych wszystkich „rzeczy” a tym samym nie mogłabym wziąć udziału w konkursie...za co? i dlaczego? A każdy z tych powodów błahych i wzniosłych, wielkich i małych, ważnych i mniej ważnych, poważnych i śmiesznych jest dla mnie na RÓWNI WAŻNY i przez przypadkowość tylko umieszczony na pierwszym lub ostatnim miejscu. Te wszystkie razem, nie każdy z osobna układają się w słowo: kocham (Święta). I ta niezliczona masa dwukropków, przecinków, kropek i innych znaków interpunkcyjnych podniesionych do potęgi „n”, służących mi do wyliczania mojej miłości do Świąt złożyłaby się na taką oto pigułkę z tej kłębiącej się w myślach wypowiedzi. Mianowicie; Kocham Święta za to, że są. Kocham Święta za tą całą przedświąteczną i świąteczną egoistyczno-altruistyczną „krzątaninę”. Kocham Święta za śnieg pokrywający nasz szary świat puchową kołdrą nieskazitelnej bieli, przez co wydaje się być na ten czas ładniejszy. Kocham Święta za to, że wlewają w nasze serca słońce i ciepło. Kocham Święta za to, że mogę je spędzić w moim rodzinnym domu, przy Mamie i Tacie - nie wyobrażam sobie Świąt w innym miejscu. Kocham Święta za to, że jesteśmy razem i z najbliższą Rodziną. Kocham Święta za łezkę, która kręci się w oku na myśl o tym, że siedzimy przy jednym stole i jesteśmy dla siebie mili, życzliwi, choć na co dzień bywa z tym różnie. Kocham Święta za to, że mogę pogrzać stopy w kominku oddając się przy tym błogiemu stanowi nicnierobienia. Kocham Święta za barszcz z uszkami. Kocham Święta za to, że mogę pomyśleć ciepło o tych, którzy wiele nam pomogli (materialnie, ale nie tylko) miło jest wiedzieć, że są na świecie jeszcze tacy ludzie. Kocham Święta za to, że jest z nami „Di-Di”, która swoją maleńką osóbką wlewa wiele radości w nasze często smutne serca. Kocham Święta za to, że niektórzy ludzie na ten czas (niestety tylko na ten czas, ale jednak) przepoczwarzają się w człowieka i mówią ludzkim głosem. Kocham Święta za różnego rodzaju akcje charytatywne te ciche i bardzo głośne, nieważne z jakich pobudek zrodzone, ważne, że są. Kocham Święta za to, że są przed Nowym Rokiem i niosą ze sobą wiele marzeń do spełnienia i planów do zrealizowania w najbliższej i nieco dalszej przyszłości. Kocham Święta również za moją naiwną wiarę w to, że wraz z Bożym Narodzeniem narodzi się również COŚ, co zmieni naszą ułomną ludzką naturę, że zamiast podnoszenia sobie poprzeczek, wyścigu szczurów i zawodów "Kto ma więcej" celem nadrzędnym każdego z nas stanie się troska o drugiego człowieka.

P.S.

"Zrób może kiedyś coś
naprawdę dobrego
nie dla siebie
lecz dla kogoś obcego... 

W dłonie swoje pluń
i podwiń rękawy
bez forsy i bez braw
jedynie dla sprawy

Choć w jeden dzień
choć w jedną noc
daj chleba kęs
daj ciepły koc
(...) dla kogoś czas
 i serce miej..."


(LIPALI, Najgroźniejsze zwierzę świata)