czwartek, 27 czerwca 2013

Mój mały balkon.

 Na moim blokowym małym balkonie poszaleć z dekoracjami czy kwiatami nie bardzo można:( Ostatnimi czasy w wyniku ocieplania budynku pomniejszył się o kolejne centymetry. Zazdroszczę tym, którzy mają wielkie balkony w blokowisku czy tarasy w swoich domkach. Czasem zastanawiam się czemu dzieje się tak, iż los daje niektórym rzeczy, których wcale nie potrzebują:) a innym osobom one przydać się mogą. Ba nawet sprawiłyby im WIELKĄ FRAJDĘ! Mówię o balkonach rzecz jasna. Dużych balkonach. Jedynym wyjściem na kwiatkowe wariacje przy małym balkonie pozostaje kupno działki ogrodowej. Ten jednak punkt musi zostać wykreślony z marzeń, ale nie będę płakać. Z marzeniami tak już jest jedne się spełniają a inne nie...  Jako, że nie jest to rzecz pierwszorzędna potrzebna mi do pełni szczęścia cieszę się z mojego małego balkonu, póki co lub na zawsze:)

A tu mój pierwszy (nieudolny!!!) decoupage. Nie będę Wam robiła zbliżeń, bo mnie ostro skrytykujecie:) No ale od czegoś trzeba zacząć, prawda?


Na balkonie ustawiłam kilka kwiatów w zielonych, postarzonych donicach, które zakupiłam dawno dawno temu w Biedronce oraz w ceglastych, które pochodzą z ogrodu mojej Mamy. W doniczki decoupage również zasadziłam kwiaty. Obok postawiłam konar ze starego drzewa, na którym umieściłam mech (z płotu cioci De.:) oraz sztuczne grzybki i oczywiście biedronki:) Konarowi towarzyszą duże kamyki ze skalniaka mojej Mamy. Stolik zrobiłam z taboretu znalezionego w piwnicy, który postarzyłam i zrobiłam decoupage. Postawiłam na nim przewiązaną sznurkiem latarenkę, zakupioną przed wiekami w Ikea (pomalowałam ją na grafitowo).






Okienny parapet zdobią donice (które oplotłam sznurkiem) z komarzycą oraz kule. Zrobiłam je z gałązek wierzby z ogrodu mojej Mamy.



Do siedzenia służył stary wiklinowy fotel, który podarowała mi ciocia A. i której za to z tego miejsca serdecznie dziękuję:) Drugi fotelik jest dokładną kopią dużego. Ten z kolei ciocia Gie. wyszperała dla eN. na starociach. Dziękuję również:) Oba fotele były granatowe. Ja pomalowałam je na biało (specjalnie o jedną warstwę sprayu za mało). Teraz wyglądają tak:









 Na balustradach wisiały prostokątne donice z ciemnoróżowymi surfiniami, które możecie zobaczyć jedynie "oczyma duszy" swojej :), gdyż zdjęcia brak. Aby wyobrażenie Wasze o nich było lepsze powiem, że były bajecznie piękne. Podobały się m.in. cioci Wu. A musicie wiedzieć, że jak coś podoba się cioci Wu. to naprawdę jest piękne:):)