Witajcie! :) Wakacje chylą się ku końcowi trzeba więc kończyć błogie lenistwo i brać się ostro do roboty:) A tej zawsze jest pod dostatkiem. Sporo do zrealizowania ze starych pomysłów a i na domiar złego:):) zrodziły się nowe:) Może lepsze, może gorsze. Czas pokaże. A póki co powspominajmy jeszcze miniony czas sielanki czyli wakacje nad morzem. Tak, tak moi Drodzy w tym roku byliśmy na wczasach (po dość dłuuuuuuugiej przerwie "niewakacjowania"). A ten stan szczęścia zawdzięczamy moim KOCHANYM RODZICOM, którzy zabrali nas ze sobą. Za co w tym miejscu bardzo im dziękuję. Pierwotnym założeniem docelowego miejsca pobytu była Krynica Morska, jednak wylądowaliśmy parę kilometrów obok. Zdecydowanie tłumy na plaży i barowe jedzenie to nie moja bajka, ale mimo to było super. A Wy jak spędziliście wakacje???
A tu moje morskie trofea, które ozdobią nasze M. Piękne nieprawdaż?:)
Przyłóżcie ucho i posłuchajcie jak szumi:)
Wróćmy jednak do rzeczywistości i porozmawiajmy o niedomalowanych meblach; mianowicie o starym krześle i foteliku PRL. Pierwszy mebel podarowała mi ciocia Ka. Jak wyglądało krzesło przed przeróbką możecie obejrzeć TUTAJ. Tam też oraz TUTAJ zobaczcie pozostałe z czterech krzeseł. Jedno krzesło na kilka sposobów:) Moje nieco surowe, z doklejoną ósemką i lnianym siedziskiem, tak by pasowało do industrialnego wnętrza.
Fotelik PRL również zdobyczny. Miał wyłamane oparcie. Wujek Jot. przyciął mi je i jest już ok. Wyglądało tak:
Zdecydowałam się obić je materiałem w paski, które kocham:) Nogi pomalowałam na szaro a końcówki w kolorze ciemnego brązu. W sesji zdjęciowej towarzyszył mi telefon PRL, który podarowała mi ciocie Gie. Teraz fotelik prezentuje się tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz.